środa, 13 maja 2015

Avengers: Czas Ultrona | Nadchodzące filmy Marvela/DC | Trochę o kinie

Hej, drogi Czytelniku :) Długo mnie nie było, ale po prostu nie było nic ciekawego, o czym chciałbym napisać, a że jestem człowiekiem konkretnym, nic nieznaczącymi ploteczkami nie będę marnował mojego, ani tym bardziej Twojego czasu. Ale do rzeczy, dzisiaj o Avengers: Czas Ultrona, który to film Marvela niedawno wszedł do kin i na który oczywiście nie omieszkałem się wybrać, UWAGA ! Recenzja bez spojlerów ! Ale we wstępniaku o czymś innym, a mianowicie o samym kinie.



Kino to dziwna rzecz. Z jednej strony tyle się mówi o piractwie, z drugiej o astronomicznym sumach, jakie wydaje się na filmowe produkcje, a które to w większości przypadków zwracają się z nawiązką, a niektóre nawet dwukrotnie. Mnie jednak najbardziej dziwi to, dlaczego w Największej Sieci Kin w naszym kraju, za bilet w środku tygodnia płaci się mniej, a w weekend więcej. Może moja wiedza na temat biznesowego zaplecza kin jest nikła, ale według mojej opinii to czyste żerowanie na pieniądzach ludzi, które w takiej postaci jest po prostu czymś niefajnym. Zwłaszcza, że bilety są coraz to droższe, kiedyś za sam bilet płaciłem nie więcej niż 15zł, nawet gdy na film wybrałem się w tych weekendowych "godzinach szczytu", teraz bez 20zł nawet nie ma co wychodzić z domu. O cenach wszelkich przekąsek nie wspomnę, bo to istna paranoja, żeby za kilkadziesiąt ziarenek popcornu płacić czasami więcej niż za sam film, ale chyba wszyscy wiedzą, że kina utrzymują się głównie z tego, a nie z filmów. I wiem, że pewnie jest w tym jakaś logika, ceny biletów są jakie są nie bez powodu, ale dla przeciętnego widza takie zagrywki wydają się być po prostu wyzyskiem. Co mogę powiedzieć pozytywnego o ww. Największej Sieci Kin w Polsce, to to, że zawsze siedzę w czystej, klimatyzowanej sali, zawsze pod koniec seansu przychodzi paź z wózkiem, do którego mogę wrzucić kartonik po zjedzonym popcornie i butelkę po coli z biedry, kupioną przed seansem i przeszmuglowaną na salę ;) Po prostu czuję się, jak król !



Ale dobra, miało być o Avengers: Czas Ultrona, albo po prostu Avengers 2. Żeby nie było, jestem w pełni usatysfakcjonowany tym, co zobaczyłem w kinie. Sporo akcji, poprzedzonej budowaniem klimatu, fenomenalne (z może raczej już standardowe?) efekty specjalne, dobra, acz nie rzucająca się w ucho ani nie utrwalająca się w pamięci żadnym momentem ścieżka dźwiękowa.
Nie zdradzę wiele, jeżeli powiem, że w tej części uświadczymy nowych Avengers, czyli Scarlet Witch, Quicksilvera i Visiona. A teraz pozwolę sobie na chwilę emocji...SŁODKI JEZU, jak świetnie odwzorowane i odegrane są role tych bohaterów. Scarlet Witch, w tej roli Elizabeth Olsen wypadła znakomicie, w akompaniamencie fenomenalnych towarzyszących jej mocom efektom specjalnym. Vision - mega charyzmatyczny aktor, którego wcześniej widziałem w (niezwykle marnym, niestety) "Bezwstydnym Mortdecaiu" Paul Bettany, świetnie odegrana rola "syntetycznego" superbohatera, coś w stylu dr. Manhattana z "Watchmen" (który to film także serdecznie polecam, oryginalne podejście do superbohaterów i znakomita fabuła), tyle że na o wiele mniejszą skalę. No i Quicksilver. Czytając komentarze w Internecie, ludzie w tej roli woleli Evana Petersa w X-Men: Przyszłość, która nadejdzie, lecz mnie ten luzacki, nonszalancki poniekąd młodzian ze srebrnymi włosami nie za bardzo przypadł do gustu, choć to bardziej wina aktora, którego nieszczególnie lubię. Pietro Maximoffa, czyli Quicksilvera, w Avengers 2 zagrał Aaron Taylor-Johnson, znany nam aktor z filmu Kick-Ass. I choć tam także niezbyt mi się podobał, to tutaj wypadł lepiej. O niebo lepiej. Wiem, wiele kwestii mówionych to w Avengers 2 może i nie ma, ale sama postać, sposób w jaki się zachowuje, mówi, po prostu sprawia mi frajdę oglądanie tego. No i znowu świetne efekty specjalne przy używaniu jego supermocy. Ale tyle o aktorach.



Dla mnie, czyli dla kogoś kto nie czytał wielu komiksów o Avengers, fabuła jest spójna, ciekawa, ale czuć, że jest skierowana do młodego widza. Czekam jednak z utęsknieniem na film Marvela, który jest mroczniejszy, pokazuje coś w klimatach serialu Daredevil, brutalną, szarą i zarazem krwawą rzeczywistość, bez tak dużej ilości wybuchów i żarcików Tony'ego Starka. Zawiodłem się trochę na postaci samego Ultrona. W liście najgroźniejszych złoczyńców uniwersum Marvela, Ultron zajmuje dosyć wysoką pozycje, a w filmie bliżej mu do metalowej zabawki, niż do czarnego charakteru, który ma zagrozić istnieniu Avengers a także całego świata. Nie czuć tej silnej złej aury, która powinna przecież towarzyszyć tej postaci, a to dlatego, że film jest za krótki, żeby uwypuklić całą "osobowość" głównego złego. Tak jak można przeczytać w oficjalnych wypowiedziach reżysera, film miał trwać 3 godziny, a trwa tylko 141 minut. Szkoda, bo film mógłby być trochę dłuższy, a zdecydowanie lepszy w odbiorze jako całość. Poza tym, Ultron jest... luzakiem. Ale mnie osobiście to nie przeszkadza, bo przecież ma on w sobie jakąś część osobowości swojego stwórczy, czyli Tony'ego Starka. Ale nowe Avengers są dobrym filmem akcji, udanym sequelem, jeżeli podobała Ci się "jedynka", Czas Ultrona jest czymś dla ciebie. A mi jedyne co pozostaje, to czekać na kolejne produkcje z tego uniwersum.



Ant-Man, reboot Fantastycznej Czwórki, a w przyszłym roku m.in. Kapitan Ameryka: Wojna Domowa, X-Men Apocalypse i Doktor Strange, szykuje się kawał dobrego kina superbohaterskiego ! Czekam oczywiście także na bardziej mroczne produkcje DC, czyli Batman vs. Superman i Suicide Squad (ach, te zdjęcia z planu i Jared Leto jako Joker...). Jedyne na co nie czekam, to kolejny reboot Spider-Mana. Panowie z Marvela, ileż można... ja wiem, że jest to uwarunkowane jego późniejszym występem w innych filmach, niekoniecznie z nazwą Człowiek-Pająk w tytule, ale czy dwa resety serii w tak krótkim czasie nie wystarczą ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz